sobota, 12 maja 2012

"You never really can fix a heart"

Rozdział II

"And I just ran out of bandaids
I don't even know where to start
cause you can bandage the damage
you never really can fix a heart" ~Demi Lovato, Fix a heart


Serce bije jej co raz szybciej. "Co jeśli mnie nie zaakceptuje?", przeszło jej przez myśl. Wzięła głęboki wdech i ruszyła w stronę drewnianych schodów. Wolnym krokiem idzie przed siebie, a spocone dłonie wyciera w zniszczone już jeansy. Boi się odrzucenia, nie chce zostać wyśmiana...
-No Shane, chodźmy już, chcę ją poznać.- usłyszała błagalny głos chłopaka. No tak, kompletnie zapomniała o kolegach. Ostatni schodek i znajduje się w salonie pełnym chłopaków.
-Ehem...cześć- szepnęła, miała nadzieję, że jej nie usłyszeli i będzie mogła uciec. Schować się w pokoju. Jednak Bóg postanowił inaczej. Kilka par oczu spojrzało w jej stronę. Na widok blondynki chłopak w pasiastej koszulce upuścił nadgryzioną marchewkę, na podłogę i rzucił się na nią aby ją wyściskać. Nie takiego powitania się spodziewała. Myślała, że ją wyśmieją, i będą ciskać obelgami. Myliła się. Poklepała nowego kolegę po plecach po czym wyswobodziła się z uścisku i pozwoliła sobie na delikatny uśmiech...
***
-Hej, mała uśmiechnij się, już będzie tylko lepiej.-Powiedział, Shane.-Zawsze chciałem mieć młodszą siostrzyczkę.-Kiedy, usłyszał z ust Veronic'y że przez całe swoje dotychczasowe życie mieszkała w domu dziecka, zakręciła mu się łza w oku. On zawsze miał wszystko. Dom, kochającą rodzinę, dziewczyny na pęczki, pieniądze. Niczego mu nie brakowało. Czasami wydawał się być tym wszystkim przesycony. Przed poznaniem chłopaków, tak na prawdę, nie mógł na nikogo liczyć. Wszyscy lecieli tylko na jego forsę. Zawsze on stawiał, fajki, alkohol i inne dziadostwa. Przenośny portfel. Tak właśnie o sobie myślał. Wszystko się zmieniło kiedy przyjaciółka jego matki, adoptowała Niall'a. Tylko on wie o tym, że blondynek, nie jest rodzonym synem, pani Horan. Zna największą tajemnice, chłopaka i nigdy nie myślał aby wykorzystać to przeciwko niemu. Nie wracają do tego. Żyją jak gdyby nigdy nic.
-Chłopaki, gdzie polazł blondynek?
-Siedzi w ogrodzie, był strasznie smutny, jednak powiedział, że to z powodu końcówki chisps'ów.-Nastolatek w kręconych włosach zaśmiał się nerwowo i leniwie poszedł aby porozmawiać z przyjacielem.
***
Osoba pierwsza - Niall :

Do jasnej cholery, czemu wszystkie wspomnienia musiały powrócić. Te dni kiedy siedzieliśmy u niej w pokoju i rozmawialiśmy godzinami, jak będzie wyglądać nasze życie, albo jak mocno wtulała się we mnie kiedy za oknem była burza. Czemu musiałem zostać adoptowany, wolałbym teraz tam gnić. Oddał bym wszystko za jeszcze jedną chwilę obok niej. Nauczyłem się żyć pół przytomnie, udawać kogoś kim nie jestem. Wystarczy dobra mina do złej gry. Robię to tylko dla niej-żyję.
-Niall...-szepną Hazza.-Co w ciebie wstąpiło? Nie jesteś dziś sobą.
-Nigdy nie jestem sobą...Dobra wracajmy do ludzi. I jak nasza nowa koleżanka?-nienawidzę użalać się nad sobą, nie tak zostałem wychowany.
-Baaaaaaardzo ładna.-Loczek poruszał brwiami, a ja tylko cicho się zaśmiałem.
***
Osoba pierwsza Ronnie 




"No dalej, wybiedzona miłości, co się stało. Karm się nadzieją z chudej piersi " ~ tłum. Skinny Love - Birdy

Wszyscy dookoła mnie zanoszą się śmiechem, dzięki Zayn'owi który ciągle opowiada kawały. Jednak ja siedziałam jak na szpilkach. Nie wiadomo czemu na samą myśl o tym, że jest tu ktoś jeszcze bije mi serce. Przecież to nie realne, że to będzie on. Takie przypadki zdarzają się tylko w filmach a nie w realnym życiu. Miłości też nie ma. To tylko fikcja. Wmawiamy coś sobie, czujemy to co chcemy, lecz nie mogę się uspokoić. Wiem, że powinnam się zmienić, lecz nie potrafię. Ciągle uciekam myślami do tamtych dni, a ból który sobie sprawiam pomaga mi przetrwać. Wiem, że śmierć to nie wyjście, jednak każdego nowego dnia, chęć przejścia na druga stronę jest silniejsza. Po prostu chciałabym być normalna. Boże pozwól mi być normalną. I właśnie w tym momencie, unoszę powieki, a przede mną stoi ON i szeroko się uśmiecha.
Widzę, że robi to tylko dlatego aby nie wyjść na gbura. Czuję, że chciałby stąd wyjść, ale oni mu na to nie pozwolą. Łza spłynęła po moim policzku.
-Niall?-powiedziałam tak cicho, jakbym nie chciała aby to usłyszał, jakbym nie chciała poznać odpowiedzi, ale ja wiem jaka ona jest. Tego uśmiechu nie da się zapomnieć...

"Każdy ma swoje przeznaczenie;
jedyne co musi zrobić,
to za nim podążać o je zaakceptować, bez względu na to dokąd prowadzi." ~Henry Miller


__
Rozdział dedykuję wszystkim czytającym. Jeśli mogę mieć do was prośbę. Dajcie jakiś znak że czytacie, ponieważ nie wiem czy opłaca mi się kontynuować , czy są chętni na to opowiadanie. Naprawdę będę wam wdzięczna, nie musi być to komentarz, wystarczy że dołączycie do grupy "Fani♥". Dziekuję, xoxox i może do usłyszenia :D

5 komentarzy:

  1. Nareszcie się spotkali! Kurczę, w takim momencie urwać? Co Ty sobie wyobrażasz? xD Jestem ciekawa jego reakcji. ^__^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa co Niall powie! Może ją mocno przytuli?! Tak, to rozwiązanie byłoby fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam na 3 na whole-heart.blogspot.com :D
    obiecuję, ze poczytam twojego bloga w najbliszej przyszlosci, ale teraz muszę porobić różne rzeczy do szkoly, pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero teraz zauważyłam, że dodałaś rozdział ;D
    Jest przepiękny.
    Niall ♥ Mam nadzieję, że dasz im parę słodkich wątków ;D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. podoba mi się ; d Zapraszam do siebie http://itssoridiculous.blogspot.com byłabym wdzięczna za jakąś reklamę/polecenie czy też komentarz lub dodanie do obserwowanych, z góry dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń